środa, 10 lutego 2016

Długodystansowy trening



Napiszemy parę słów o tym jak wygląda prawdziwy długodystansowy trening. Taki, który pozwala myśleć o ukończeniu kilkuset kilometrowej trasy wyścigu, czy wyprawy.
Po okresie jesiennego rozbiegania, kiedy zaprzęg pokonywał regularnie czterdziesto, czy pięćdziesięciokilometrowe dystanse, a łączny dystans od września zbliża się do dwóch tysięcy kilometrów, możemy przejść do głównej części treningowego planu.
W tym celu musimy znaleźć miejsce z odpowiednimi warunkami terenowymi i pogodowymi. Najlepiej maksymalnie zbliżone do tego, co zastaniemy na docelowej trasie. Krótko mówiąc najlepiej wyjechać na odludną północ, do Laponii i tam rozpocząć najważniejszą fazę przygotowań. Najpóźniej trzeba to zrobić na początku stycznia, jeszcze lepiej w połowie grudnia.

W sanie pakujemy żywność dla psów i siebie na dwa dni, namiot, śpiwór, koce i kurtki dla psów, kuchenki i paliwo. Zabieramy także kostkę słomy niezbędną psom na biwaku. Ruszamy w trasę. Psy są gotowe po jesieni na długie bieganie, więc bez najmniejszego problemu pokonujemy 100 kilometrów robiąc tylko krótkie przerwy na przekąski. W połowie dystansu możemy też podać psom tłustą zupę z kawałkami łososia na przykład, żeby nawodnić psie organizmy i dodać im energii. Zwłaszcza kiedy jest bardzo zimno.

Po stu kilometrach pokonanych w czasie zazwyczaj około siedmiu godzin, musimy zatrzymać się na odpoczynek. Psy muszą się przespać, zjeść solidny posiłek i zregenerować po szybkim biegu.
Rozbijamy obóz. Kotwiczymy sanie jedną kotwicą, przód zaprzęgu drugą, dzięki czemu psy nie poderwą się nagle i nie pobiegną przed siebie, gdyby nagle w pobliżu pojawiły się na przykład renifery.
Dajemy psom natychmiast przekąski, przygotowane już wcześniej specjalnie na tę okazję.
Teraz rozkładamy na śniegu solidną dawkę słomy na każdą parę psów, tak jak biegną w zaprzęgu. Psy poukładają ją po swojemu, więc najlepiej rzucić słomę w odpowiednie miejsce. Po prostu.
Kiedy psiaki położą się na słomie możemy przykryć je kocami, a kiedy jest bardzo zimno, to jeszcze wcześniej założyć im kurtki. Jeśli jest naprawdę zimno, ponad dwadzieścia stopni poniżej zera, to nie musimy ubierać psom kurtek, bo i tak w nich już biegły. Mają je, więc na sobie.

Mamy załatwioną sprawę z psami, przynajmniej chwilowo. Mają ciepłe i suche legowiska, mogą więc spać. My w tym czasie odpalamy psi cooker. Wrzucamy do niego śnieg, albo wiercimy otwór w lodzie, jeśli znajdujemy się na rzece, czy jeziorze. W każdym razie w cookerze musimy podgrzać wodę, około dziesięciu litrów. Pozyskamy ją spod lodu, albo ze śniegu.
Kiedy grzeje się nam woda w cookerze mamy czas na odpalenie swojej kuchenki i ugotowanie wody na herbatę, czy zupę, albo liofilizat dla siebie. Jednocześnie jednak wracamy do psów. Zdejmujemy im buty, w których biegły do biwaku. Przy okazji robimy przegląd łap. Sprawdzamy, czy mimo butów nie powstały jakieś otarcia, czy nie ma jakichkolwiek oznak kontuzji. Możemy też wysmarować psiakom łapy specjalną maścią. Wtedy musimy założyć nowe buty, bo inaczej psy będą lizać maść z łap. Ta jest natomiast bardzo tłusta i może wywołać biegunkę. Unikamy biegunek ponad wszystko. One mogą zepsuć każdy trening.

Woda nam się podgrzała w trakcie kiedy zajmowaliśmy się psami, więc wrzucamy do niej karmę, którą przygotowaliśmy wcześniej. Są to drobne kawałki tłustego, mielonego mięsa, wymieszane z warzywami startymi na papkę. Możemy także dolać do tego trochę oleju rzepakowego, słonecznikowego, czy rybiego. Podniesie on kaloryczność posiłku oraz doda niezbędnych kwasów tłuszczowych.
W ten sposób powstanie nam bardzo gęsta i tłusta zupa. Idealna podczas tak długiego biegu.

Psy najedzone mogą spać spokojnie. My także zjedliśmy ciepły posiłek, który udało się przygotować podczas robienia zupy dla psów. Teraz możemy rozbić namiot, jeśli jest zimno, albo chociaż wejść do śpiwora położonego na karimacie ułożonej na śniegu. Wszystko zależy od warunków. Namiot będzie lepszy, czy nawet konieczny, przy dużym mrozie i wietrze do tego. Natomiast jeśli biwak wypadnie nam za dnia, na dodatek w słoneczną pogodę, to wystarczy karimata i śpiwór. Można też wejść do płachty biwakowej.

Długo nie pośpimy, bo od rozpoczęcia postoju do nakarmienia psów minęły już z pewnością dwie, a może nawet trzy godziny. Odpoczynek po takim dystansie, skoro jedziemy treningowo, powinien trwać około sześciu godzin. Zatem mamy dla siebie góra 3-4 godziny drzemki.

Po tym czasie ruszamy w dalszą drogę. Zwijamy obóz. Sprawdzamy, czy psom nie chce się pić po posiłku, ale kiedy zupa była odpowiednio mokra, to nawet nie spojrzą na wodę. Możemy zatem startować.
Jeszcze sprawdzamy buty. Na długim dystansie psy muszą biegać w butach. Owszem może się udać przebiec duży dystans bez nich, ale nie wolno nam ryzykować. Warunki na trasie są zmienne, przemieszczamy się przecież na dużych odległościach. W jednym miejscu śnieg jest taki, że nie wyrządzi psim łapom krzywdy, ale kilka nawet kilometrów dalej może już być zupełnie inny. Dlatego całość dystansu psy biegną w butach. Minimalizujemy w ten sposób jakiekolwiek ryzyko.

Znowu biegniemy około stu kilometrów, pamiętając o przekąskach. W trakcie przerw na ich podanie sprawdzamy także buty. Jeśli trzeba to je wymieniamy. Dobry but wytrzymuje na psiej łapie nawet sto kilometrów, ale musimy je często kontrolować. Buty wykonane są na przykład z cordury. Materiał pod wpływem tarcia może zrobić się cieńszy, może poluźnić się jego splot. Wtedy do środka zacznie przedostawać się śnieg. Taki but należy jak najszybciej zastąpić nowym, bo śnieg wewnątrz buta jest dużo groźniejszy od tego na trasie.
Ciągle także obserwujemy psy. Jak biegną, czy któryś nie kuleje. Musimy umieć rozpoznawać wszelkie oznaki kontuzji, aby w porę zareagować.
Jeśli wszystko przebiega jak trzeba, to bez żadnych problemów docieramy do kolejnego miejsca postoju. Siedem godzin zajęło nam pokonanie pierwszych stu kilometrów. Potem sześć godzin odpoczywaliśmy. Teraz pokonaliśmy kolejne sto kilometrów w podobny czasie jak pierwsze. Czyli mamy zrobione dwieście kilometrów w czasie dwudziestu godzin, a przed nami drugi sześciogodzinny odpoczynek, w trakcie którego powtarzamy te same czynności, co na pierwszym. Dobra robota!

Trasę ustawiamy sobie tak, żeby do bazy wrócić po drugim biwaku. Planujemy to wcześniej w zależności od różnych czynników i tego co chcemy danym treningiem osiągnąć. Od tego zależy dystans jaki pokonamy kiedy już ruszymy. Może to być pięćdziesiąt kilometrów, może być też kolejna setka. Zazwyczaj takie treningi mają długość między dwieście pięćdziesiąt a trzysta kilometrów.
W ten sposób w ciągu półtorej doby jesteśmy w stanie dopisać tyle właśnie kilometrów do ogólnego dystansu treningowego w sezonie.
Taki trening oczywiście musimy powtarzać. Można go zrobić raz w tygodniu, można nieco częściej. Ważne żeby psy miały odpowiednio długi odpoczynek pomiędzy biegami, aby ich organizmy miały wystarczająco dużo czasu ma regenerację i adaptację do takiego wysiłku. Warto też przedzielić takie długie biegi krótszymi. Na przykład po dwóch dniach odpoczynku pobiec 20-30 kilometrów.
Jeśli wybiegamy do końca roku około dwóch tysięcy kilometrów koło domu, a potem wyjedziemy na cały styczeń na północ i tam zrealizujemy trening opisany powyżej, czyli w ciągu miesiąca zaprzęg przebiegnie tysiąc, czy tysiąc dwieście kilometrów, to na początku lutego możemy pokusić się o start w takim wyścigu jak Femundlopet, czy to na dystansie czterystu, czy sześciuset kilometrów. W przypadku kiedy takich przygotowań nie zrealizujemy, to w zasadzie nie mamy po co się tam pchać. Szkoda zdrowia i pieniędzy.

To też zresztą nie gwarantuje sukcesu, bo ten zależny jest od wielu czynników. My w 2014 roku trenowaliśmy bardzo mocno w Polsce, potem spędziliśmy niemal cały luty daleko za kołem polarnym, a i tak skończyło się jak się skończyło podczas pięćsetkilometrowego Finnmarkslopet. Długie dystanse dają całą paletę możliwości poniesienia klęski. Jednak większość z nich zależy od nas. W końcu renomowane zaprzęgi rzadko nie docierają na metę. Trzeba zatem brać z nich przykład i pracować równie mocno jak najlepsi, a wtedy być może pojawią się sukcesy. Innej drogi nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...